top of page

Ślub Agnieszki i Patryka



 

Zdjęcia ze ślubu Agnieszki i Patryka


To jeden z ostatnich ślubów w okresie poprzedzającym obostrzenia rządowe dotyczące organizacji wesel. W zasadzie kilka dni wcześniej zostały opublikowane nowe wytyczne, które na szczęście weszły w życie dopiero w kolejny weekend. Już tydzień później cała branża weselna została mocno ograniczona z wiadomych względów. Fotografia ślubna również mocno oberwała, ale może kiedyś przyjdą lepsze czasy dla wszystkich. W każdym razie, Adze i Patrykowi udało się zorganizować ślub i wesele na wysokim poziomie. Bardzo mi się podobało, a Agnieszka i Patryk to bardzo sympatyczna i szczerze zakochana w sobie para.

Rodzinne przygotowania, pełny dom, dopisujący wszystkim dobry humor i niemal brak typowego przedślubnego stresu. Piękna pogoda w dniu ślubu to też bardzo ważny aspekt, szczególnie jeżeli Panna Młoda mieszka w domu ze sporym i zadbanym ogrodem wokół. Korzystając z tej aury, część przygotowań "przenieśliśmy" właśnie do tego ogrodu, dzięki czemu nie byliśmy ograniczeni czterema ścianami. Tak było u Agnieszki.

Po przyjeździe Pana Młodego- Patryka i wzruszającym "first looku", było nie mniej emocjonalne błogosławieństwo. Z domu Agi, pojechaliśmy do kościoła na ceremonię zaślubin do kościoła w Dulczy Wielkiej. Pięknie przystrojony kościół i biały dywan prowadzący Parę Młodą do ołtarza, to jak się domyślam zasługa Agnieszki :) Po Mszy, udaliśmy się prosto do Dworku Dębickiego. Dobrze prezentujący się lokal weselny w Dębicy, dający czadu, zespół weselny Aspect oraz fajna ekipa zabawowych gości, to przepis na świetne wesele. Z tego miejsca chciałbym pozdrowić gości siedzących przy stoliku nr 10, którzy całe wesele świetnie się bawili i zarażali innych swoim godnym pochwały zacięciem imprezowym :). Na zewnątrz był dość spory kącik animacyjny dla dzieciaków. Piękny pierwszy taniec w wykonaniu Agi i Patryka zapadnie wszystkim w pamięci.


W pamięci zapewne też wszystkim zostanie, interwencja dębickiej jednostki Państwowej Straży Pożarnej, która w widowiskowy sposób używając wozu drabiniastego, zażegnała niebezpieczeństwo, w postaci balansującego na wysokości kilkunastu metrów konara. Konar ten czychał tylko w gotowości, aby spaść na głowę przypadkowego gościa weselnego, który chciałby spocząć chociaż na chwilę pod drzewem, z którego ów konar zwisał. Ku uciesze wszystkich gości (nie tylko dzieci) interwencja dzielnych strażaków zakończyła się pełnym sukcesem i oklasków nie było końca. Panowie otrzymali od Pary Młodej podarunek w postaci "szyszek" weselnych pełnych różnych słodkości, po czym odjechali, aby szyszki spałaszować już na komendzie. Jak już wspomniałem wesele było bardzo żywe, a parkiet był niemal cały czas wypełniony po brzegi. Są takie wesela, na których chętnie zostałoby się po pracy, usiadło przy stoliku i bawiło ze wszystkimi do rana... A podobno impreza zaczyna się dopiero jak fotograf pojedzie do domu :)


Pod zdjęciami ze ślubu i wesela znajdziecie jeszcze krótki wpis na temat sesji plenerowej na podkarpaciu.

 

Ślub: Kościół w Dulczy Wielkiej

Oprawa muzyczna: ZESPÓŁ ASPECT

Akcesoria: Pracownia TADAM

Plener ślubny: Wilcza Wola

 


 

Plener ślubny w Wilczej Woli


Na plener pojechaliśmy do Wilczej Woli, gdzie spotkały nas spektakularne zjawiska pogodowe. Niesamowite chmury na niebie, a pod koniec strzelające pioruny, przez które musieliśmy dość szybko uciekać.

To miejsce to jedno z tych, które są wymarzonymi miejscami na plener na podkarpaciu. Woda, las, otwarte przestrzenie, plaża- klimat tego miejsca jest wyjątkowy. Podkarpacie obfituje w takie miejsca na plener w okolicach Rzeszowa, ale ciężko o miejsce, w którym te wszystkie elementy są bezpośrednio obok siebie.

Aga i Patryk dojechali na miejsce dosłownie chwilę przed burzą która nadciągała z dużą prędkością. Nie spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw, bo cały dzień był piękny. Sesja plenerowa, powinna być wykonana starannie i z dbałością o szczegóły, a tutaj trzeba było działać bardzo szybko. Na szczęście Aga i Patryk niemal z biegu wskoczyli w wir sesji i udało nam się w ograniczonym czasie, zrobić sporo bardzo dobrych zdjęć. Dodatkowo na niebie, z racji zbliżającej się burzy pojawiły się niesamowite cumulusy, które były oświetlone światłem zachodzącego słońca. Takie warunki na sesji plenerowej zdarzają się niezwykle rzadko. Uważam, że mimo koniecznego pośpiechu i wyganiających nas wręcz piorunów, udało się wykorzystać potencjał miejsca jakim jest Wilcza Wola i zrobić sporo pięknych zdjęć plenerowych.


 


bottom of page